Coś w tym jest, że gdy urodzi się córkę nagle wszystkie róże i fiolety nabierają w oczach nowego wdzięku, nawet gdy (tak jak w moim przypadku) wcześniej przyprawiały o mdłości ;). Coś w tym jest, że nagle kokardki stają się "słodkie" podczas gdy wcześniej były co najwyżej znośne. Coś w tym jest, że zaskakuję samą siebie gdy znowu na jakiejś przeciętnej reklamie zaczynam szlochać ze wzruszenia... ;) No cóż, przyroda... :)
Duża torba zakupowa z klapą. Wykonana z surówki bawełnianej z różową bawełnianą podszewką. Zapinana na zamek błyskawiczny. Z tyłu dodatkowa kieszeń na rzepy. Pasek dość długi z różową kokardką :)
Jak bardzo się z Tobą zgadzam! Ja nawet zakładałam, że moja córka nie będzie różowego nosiła, a potem dostaliśmy sporo ciuszków od rodziny i znajomych - większożć różowa - i tak się zaczęło :-) Różowy to ulubiony kolor mojej córki i mało tego - on teraz należy również do moich ulubionych kolorów! Klimat Paragwaju w którym mieszkamy pomógł mi ostatecznie polubić ten kolorek ;-) Pozdrawiam i obserwuję - bardzo ciekawe są Twoje torby :-)
OdpowiedzUsuńJa w ciąży zadziornie twierdziłam, że mam w nosie kolorystyczne szufladkowanie "chłopiec-niebieski, dziewczynka-różowy"... ale jak się okazało magia hormonów miała z kolei w nosie moje zdanie ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam :)