środa, 2 października 2013

No i uśmierciłam anioła... ;)

Wędrując ostatnio po blogach wylądowałam w Happyafterblog i natknęłam się na niesamowite stworzenie... 
Demona w słoiku :)


I musiałam chyba niechcący uchylić wieczka, bo wskoczył mi do głowy i nie chce wyleźć. Demon oczarował mnie kompletnie i nie mogę przestać o nim myśleć i myśleć... i gdy tak myślałam i myślałam przypałętał się jeszcze na dokładkę teledysk do "No light..." mojej ukochanej Florence.


I z tej mieszanki zrodził się we mnie obrazek. Zrodził się o 6:00 rano gdy jechałam do pracy, więc musiałam przetrwać do 16:00 by w końcu wylać go z głowy na papier. Ale po 16tej też nie było to takie proste... Córa przylepiła się do mnie niemiłosiernie ;) i dopiero gdy wrócił mój małżonek mogłam w końcu usiąść i wyrzucić go z siebie... dzień kosztował mnie przez to dużo nerwów ;) Jak już się coś we mnie urodzi to muszę to wypluć inaczej chowaj się kto może...










5 komentarzy:

  1. Bardzo mi się podoba :-) "Odkładać na później" natchnienie musi być faktycznie ciężka sprawa ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej toż to mój zagubiony demon:) Już wiem, gdzie się podział:)

    Świetny ten obrazek. Bardzo mi się podoba. Lubię takie rzeczy, które wzbudzają emocje. Patrzę i patrzę...:)

    Pozdrowienia!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakaś brzęcząca mucha Ci się przypętała ;)))

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za wasze komentarze, są one kołem napędowym mojej pracy i jak nic innego dodają mi skrzydeł :)