Ostatnio przeglądając blogi o szyciu natknęłam się parę razy na przepiękne tildy i zapragnęłam uszyć swoją własną. Wygrzebałam więc z szafy zapomnianą poduchę wypchaną watoliną, która i tak na nic w swej formie by mi się nie przydała, po pierwsze dlatego że miała przedziwne jak na poduchę wymiary, po drugie dlatego iż nie lubię sztucznych wypełnień w poduszkach i kołdrach. Za to bielutka bawełna z której była uszyta jest bardzo dobrej jakości. Nic tylko tildę szyć :)
Wykrój do lali przygotowałam sama. Złączyłam dwa kawałki materiału, odrysowałam szablon, zszyłam maszyną wzdłuż linii i odcięłam poszczególne części. Pozostało mi jedynie wypchać i pozszywać lalę do kupy, co okazało się największą trudnością tym bardziej, że uparłam się by wszystko szyć maszyną. ;) I niestety lala wyszła trochę krzywawa, ale co tam :) ważne, że w ogóle jest. Gdy podstawa była gotowa, domalowałam buzię i zaczęłam się głowić z czego by tu zrobić włosy... I wtedy mnie olśniło. Parę lat temu mój łysawy małżonek dostał od kolegów na urodziny perukę! Pozostało mi tylko zatrzepotać rzęsami do małżonka i tadaam! Lala ma włosy i razem z włosami wkradła się w nią jakaś latynoska dzikość, więc otrzymała ode mnie imię Chica. :)))
Chica jak ta lala! ;D Gratuluję i podziwiam, że uszyłaś tildę, bo ja jakoś nie mogę się w sobie zebrać, choć takie laleczki bardzo mi się podobają :-)
OdpowiedzUsuńNo to trochę jeszcze musisz poćwiczyć z tymi tildami ale najważniejsze to się nie poddawać :)
OdpowiedzUsuńMarta
To prawda :) krzywuleńka ta moja bidula ;) Taki jej urok, że nie jest idealna, bo i ja taka nie jestem :)
Usuń